Quantcast
Channel: Fizjomed Centrum Osteopatii i Fizjoterapii Kraków
Viewing all 90 articles
Browse latest View live

Rwa kulszowa – jak sobie radzić?


Ból głowy u dzieci

Chodzenie na palcach u dzieci – norma czy zaburzenie?

Jak wzmocnić odporność dziecka

Aktywność ruchowa 50 plus

Zwykły upadek – niezwykłe skutki

Wady stóp u dzieci – na co zwrócić uwagę?

Zawroty głowy i zaburzenia równowagi


Stres kiedy mobilizuje – a kiedy szkodzi?

Kolka niemowlęca – jakie są jej przyczyny i co robić, gdy nic nie pomaga?

Zastosowanie metody NDT-Bobath w rehabilitacji pediatrycznej

Aktywność ruchowa na świeżym powietrzu – Jaką wybrać?

Woda – milczący składnik odżywczy

$
0
0

Woda, zwana inaczej „milczącym składnikiem odżywczym” („silent nutrient”) jest jedynym składnikiem odżywczym, którego brak w ciągu kilku dni może doprowadzić do śmierci. Warunkuje ona prawidłowy przebieg wszystkich procesów zachodzących w naszym organizmie. Jest ona niezbędna do utrzymania homeostazy komórkowej. Ponadto jest rozpuszczalnikiem i transporterem substancji odżywczych. Bierze także udział w prawidłowej pracy układu oddechowego i wydalniczego, zapewnia prawidłowy przebieg procesów trawienia i wchłaniania oraz przenosi impulsy nerwowe. Woda bierze także udział w termoregulacji, co oznacza, że utrzymanie prawidłowej temperatury ciała jest zachowane za sprawą jej parowania z jednoczesnym obniżeniem jej temperatury.

Zapotrzebowanie na wodę

Organizm człowieka nie dysponuje rezerwami wody, które mógłby uruchomić w warunkach niedoboru. Straty wody mają charakter ciągły, a największe jej ilości są tracone przez nerki, następnie wraz z potem oraz przez drogi oddechowe. Z tego faktu wynika też konieczność stałego jej uzupełniania. Woda dostarczana do organizmu pochodzi z dwóch źródeł. Pierwszym jest woda dostarczana wraz z dietą, przede wszystkim napojami.

Druga to tzw. woda metaboliczna, czyli taka, która powstaje w organizmie na skutek przemian składników odżywczych, takich jak białka, tłuszcze i węglowodany. Dziennie organizm jest w stanie dostarczyć około 200-350 ml takiej wody. Właściwy bilans wodny to stan, w którym straty tego składnika są wyrównywane przez spożycie wody z napojami i żywnością oraz przez metaboliczną produkcję wody.

Dzienne zapotrzebowanie na wodę wynosi od 1,5 l do 3 litrów na dobę, a wartości te są uzależnione od warunków środowiskowych oraz aktywności fizycznej. Oczywiście są sytuacje, które wymagają jeszcze większego spożycia wody jak np. wysiłek fizyczny w środowisku gorącym lub o wysokiej wilgotności.

Odwodnienie organizmu

Jest to stan, w którym obserwuje się ujemny bilans wodny. Spowodowany jest on zbyt małą podażą płynów w stosunku do zapotrzebowania. W takiej sytuacji pojawiają się zaburzenia gospodarki wodno-elektrolitowej oraz równowagi kwasowo-zasadowej, a dodatkowo dochodzi do zaburzeń termoregulacji. Pragnienie zaczyna się odczuwać już przy odwodnieniu wynoszącym około 1% masy ciała. W sytuacji niedoboru wody w granicach 3% pojawiają się zmiany w układzie sercowo-naczyniowym oraz dochodzi do zagęszczenia krwi.

Zmniejsza się także wypełnienie naczyń krwionośnych, co przekłada się na utrudnioną dystrybucję krwi do tkanek obwodowych. Niedobór tego stopnia wpływa także niekorzystnie na ośrodkowy układ nerwowy. Dochodzi do znużenia, obniżenia koncentracji oraz zmniejszenia apetytu. Mogą pojawić się bóle głowy, suchość śluzówek i zaczerwienienie skóry. Jeżeli odwodnienie pogłębia się, kolejno dochodzą zaburzenia świadomości, halucynacje a nawet utrata przytomności. Uważa się, że niedobór wody wynoszący 10-15% masy ciała może doprowadzić do zgonu.

Dlaczego warto pić wodę?

Odpowiednie spożycie wody jest niezwykle istotne dla prawidłowej czynności układu moczowego, a przede wszystkim pracy nerek. Woda zwiększa filtrację kłębuszkową, co sprawia, że usuwanie zbędnych produktów przemiany materii z organizmu przebiega w sposób efektywny. W jednym z badań zaobserwowano także, że spożycie powyżej 5 szklanek wody dziennie, łączy się ze zmniejszoną zachorowalnością na choroby sercowo-naczyniowe. W przypadku kobiet był to spadek o 41% w porównaniu do kobiet, które piły 2 lub mniej szklanek dziennie, a w przypadku mężczyzn analogiczny spadek o 54%.

Siedem zasad, które ułatwią picie odpowiednich ilości płynu

7-nawykow-ktore-ulatwia-picie-odpowiedniej-ilosci-wody

Odpowiednie nawodnienie przynosi także korzyści w łagodzeniu dolegliwości związanych z migreną. Badania eksperymentalne, jak i obserwacyjne pokazują, że osoby, które wypijają odpowiednią ilość płynów szybciej gubią zbędne kilogramy. Z kolei osoby szczupłe, łatwiej utrzymują prawidłową masę ciała. Fakt ten tłumaczy się zmniejszeniem apetytu przez przyjmowaną wodę oraz zastępowaniem nią płynów bogatych w cukier.

Wykazano także, że wypijanie odpowiedniej ilości wody zwiększa wydatek energetyczny. Wydatek ten nie jest wprawdzie bardzo spektakularny, bo przyjmuje się, że wynosi około 20 kcal na 0,5 l wody. Mimo to kumulacja tych wydatków w dłuższej perspektywie czasowej może pomóc w redukcji masy ciała lub utrzymaniu jej na właściwym poziomie.

Źródło*

  • An R., McCaffrey J., Plain water consumption in relation to energy intake and diet quality among US adults, 2005–2012, Journal of Human Nutrition and Dietetics. http://doi. wiley.com/10.1111/jhn.12 368. • Bień B., Jarosz A., de Latour T. i wsp., Stanowisko Grupy Ekspertów w sprawie zaleceń dotyczących spożycia wody i innych napojów przez osoby w wieku podeszłym, Wiad. Lek., 2014; 65 (2): 124-132.
  • Gugała – Mirosz S., Pijemy wodę – ile i jak? https://ncez.pl/abc-zywienia-/zasady-zdrowego-zywienia/jesli-pic–to-ile-i-jak
  • Karowicz – Bilińska A., Woda i jej znaczenie dla organizmu kobiety, Ginekol. Pol., 2011; 82: 455-459.
  • Stookey J.D., Constant F., Popkin B.M., Gardner C.D., Drinking Water Is Associated With Weight Loss in Overweight Dieting Women Independent of Diet and Activity, Obesity, 2008; 16 (11): 2481–2488.
  • Wöber C., Wöber – Bingöl C., Triggers of migraine and tension-type headache, Handb Clin Neurol. 2010;97:161-72.
  • Vij V.A., Joshi A.S., Effect of „water induced thermogenesis” on body weight, body mass index and body composition of overweight subjects, J. Clin. Diagnostic Res., 2013; 7 (9): 1894–1896.

Tekst dr n. med. Dominika Wnęk (dietetyk)
Od 2004 do 2015 dietetyk w Poradni Leczenia Zaburzeń Lipidowych i Otyłości. Od 2011 roku redaktor merytoryczny serwisu Dieta Medycyny praktycznej. Od trzech lat nauczyciel akademicki w Krakowskiej Szkole Promocji Zdrowia w Krakowie.

Artykuł pochodzi z nr 4 MAGAZYN FIZJOMED, wyd. Fundacja FIZJOMED

Artykuł <span style="color: #ebbb2b">Woda</span> – milczący składnik odżywczy pochodzi z serwisu Fizjomed Centrum Osteopatii i Fizjoterapii Kraków.

Smartfon kontra kręgosłup

$
0
0

O skutkach ubocznych korzystania z urządzeń mobilnych

Czas spędzany przed rozmaitymi interfejsami – laptopami, tabletami, czytnikami czy smartfonami – ulega dramatycznemu wydłużeniu. Przyjmujemy wówczas pozycję ciała, która z ewolucyjnego punktu widzenia nie jest dla nas naturalna. Co więcej, urządzenia mobilne wpływają na naszą sylwetkę bardziej destrukcyjnie niż dotychczas tak popularne komputery stacjonarne. Wymuszają na nas bowiem silne (sięgające 60 stopni) nachylenie głowy w celu objęcia wzrokiem ekranu.

Odcinek szyjny ulega w rezultacie podobnemu obciążeniu jak pod wpływem kilkunasto kilogramowego balastu. Okazuje się, że dla naszego układu mięśniowo-kostnego najbardziej zabójcze skutki ma korzystanie z tabletu, który ulokowaliśmy na niskim blacie lub na kolanach. Równie szkodliwy może być jednak zwykły smartfon, nad którym regularnie się pochylamy.

Kręgosłup na celowniku

Stałe napięcie karku może prowadzić w pierwszej kolejności do objawów bólowych, a następnie spowodować trwałe zmiany w obrębie kręgosłupa. – Do szukania pomocy u specjalisty najczęściej zmusza pacjentów ból. Może on być jednak uwarunkowany różnymi czynnikami. To sygnał alarmowy, który wskazuje, że została zaburzona nasza równowaga strukturalno-funkcjonalna. Kręgosłup jest narażany na urazy mechaniczne, a stabilizujące i chroniące go struktury (więzadła, dyski i mięśnie) poprzez nadmierną eksploatację stają się niewydolne. W dodatku dochodzi do kodowania i zapamiętywania wadliwego wzorca w układzie nerwowym, przez co nieprawidłowa pozycja staje się dla nas naturalna.

W ten sposób wpadamy w pułapkę błędnego koła, kiedy sami przyczyniamy się do uszczerbku na zdrowiu, ale trudno nam tego zaprzestać – wyjaśnia osteopata, Wojciech Przybyłowicz. Jak się okazuje, takie zmiany mogą postępować jeszcze dalej. – Negatywne oddziaływanie nowych gadżetów na delikatny system mięśniowo-powięziowy może zakłócać równowagę w całym organizmie. Zakłóceniu ulega rytm oddechowy, uciskana jest przepona, trzewia i naczynia krwionośne. Prowadzi to do zaburzeń krążenia, odżywiania i natlenowania licznych tkanek naszego ciała. W konsekwencji może dochodzić do upośledzenia ich funkcji – dodaje ekspert.

Choroba klikającego kciuka

Nie tylko nasz kręgosłup i narządy wewnętrzne mogą ucierpieć na skutek inwazji nowych technologii. Mówi się już o dolegliwości zwanej „Texting Thumb”, która polega na znacznym przeciążeniu i zwyrodnieniu mięśni kciuka na skutek nieustannego klikania w klawiaturę. Przypadłości mogą też objąć mięśnie obręczy barkowej, które wykorzystujemy do utrzymywania smartfona przed sobą w pozycji stojącej.

Na liście narażonych na nowoczesne gadżety narządów znajdują się również łokcie. Coraz częściej i w coraz młodszym wieku zapadamy na schorzenie określane mianem „łokcia tenisisty”. – Nazwa tej przypadłości może być myląca. „Łokciem tenisisty” nazywamy bowiem cały zespół dolegliwości bólowych wynikających ze stanu zapalnego przyczepów grupy mięśni prostownika nadgarstka i palców w okolicy bocznej stawu łokciowego. Mięśnie te pracują nie tylko podczas gry w tenisa, lecz także długiego pisania na klawiaturze czy używania myszy komputerowej, touch-pada lub ekranu tabletu.

Nieprawidłowa, nawykowa pozycja przyjmowana w takich sytuacjach oddziałuje na układ mięśniowo-powięziowy i powoduje nieprawidłową dystrybucję napięć oraz zablokowania tkankowe. To z kolei prowadzi do przeciążeń, niedokrwienia, stanu zapalnego i bólu, który czasem uniemożliwia nawet normalne funkcjonowanie. Takie dolegliwości leczymy poprzez zastosowanie technik osteopatycznych i zmianę szkodliwych przyzwyczajeń – tłumaczy Wojciech Przybyłowicz.

smartfon kontra kręgosłup

Chwila dla mięśni i kości

Nie zawsze skazujemy się na szereg dolegliwości związanych z korzystaniem ze smartfonów czy tabletów na własne życzenie. Czasem taka sytuacja wynika z naszych obowiązków zawodowych i nie jesteśmy w stanie jej uniknąć. Możemy jednak do pewnego stopnia redukować negatywny wpływ urządzeń mobilnych na nasz układ szkieletowo-mięśniowy. Po pierwsze, starajmy się utrzymywać jak najbardziej naturalną pozycję ciała.

Mogą nam w tym pomóc słuchawki i zestawy głośnomówiące, odpowiednie przygotowanie stanowiska pracy i zaopatrzenie się w podłokietniki, które odciążą nasze ręce podczas wykonywania rutynowych obowiązków na urządzeniach. Po drugie, zadbajmy o przerwy w wykonywaniu obowiązków służbowych. – Ponieważ dzisiejsze warunki miejsc pracy zwykle wymuszają pozycję siedzącą i uniemożliwiają wykonywanie skomplikowanych ćwiczeń, największe znaczenie mają właśnie regularne przerwy.

Podczas nich należy przede wszystkim zadbać nawet o niewielką dawkę ruchu (np. wybrać się na krótki spacer), aby pobudzić do działania nie tylko kręgosłup, ale także wszystkie narządy ciała. Warto wykonać ćwiczenia oddechowe, za pomocą których uruchomimy przeponę i mięśnie oddechowe oraz pobudzimy układ krążenia. Możemy też zastosować stretching z obszernymi zakresami ruchu, aby rozciągnąć mięśnie i nie przyzwyczajać tkanek do nieprawidłowej postawy – radzi ekspert.

SOS u specjalisty

Przestrzeganie zasad profilaktyki schorzeń kręgosłupa nie zawsze jednak okazuje się wystarczające. Gdy na skutek długotrwałego powtarzania błędnych nawyków dojdzie do zmian zwyrodnieniowych, najlepszym wyjściem będzie odwiedzenie fizjoterapeuty bądź osteopaty. Dobór metody leczenia zależy od stopnia zaawansowania choroby. – Trzeba jednak zdać sobie sprawę, że zwyrodnienia są najczęściej nieodwracalne.

To trwałe zmiany w strukturze danego narządu (chrząstki stawów, dysków kręgosłupa, łąkotek, kości), których nie można już cofnąć. Za pomocą terapii można jednak skutecznie łagodzić ich efekty i nie dopuszczać do dalszych zmian. Podczas leczenia osteopatycznego stosuje się m.in. techniki czaszkowo-krzyżowe, funkcjonalne, wisceralne, osteopatyczne oddziaływanie na układ krążenia według tzw. zasady tętnicy, mobilizację kręgosłupa czy stawów.

Dużym zainteresowaniem cieszy się także Medyczny Trening Funkcjonalny, który pozwala skorygować i utrzymać prawidłową postawę w warunkach, jakie stwarza nam obecna cywilizacja. Zasadniczym celem leczenia i treningu jest przywrócenie równowagi w organizmie i umożliwienie powrotu do prawidłowego funkcjonowania układów, które zostały dotknięte określoną dolegliwością – podsumowuje specjalista z naszego centrum. Nigdy więc nie jesteśmy na straconej pozycji. Lepiej jednak bronić się przed skutkami korzystania z nowoczesnych urządzeń niż je potem leczyć.

Artykuł przygotował Wojciech Przybyłowicz (fizjoterapeuta, osteopata)
Artykuł pochodzi z nr 4 MAGAZYN FIZJOMED, wyd. Fundacja FIZJOMED

Artykuł <span style="color: #ebbb2b">Smartfon</span> kontra kręgosłup pochodzi z serwisu Fizjomed Centrum Osteopatii i Fizjoterapii Kraków.

Witamina D i jej rola w utrzymaniu zdrowia

$
0
0

Liczne badania przeprowadzone w ostatnich latach wskazują na wiele korzyści zdrowotnych związanych z prawidłowym zaopatrzeniem organizmu w witaminę D. Dzisiaj wiadomo już, że regulacja gospodarki wapniowo-fosforanowej to nie jedyna rola jaką pełni ta witamina. Podkreśla się jej szerokie możliwości wykorzystania zarówno w zapobieganiu, jak również leczeniu niektórych chorób. Początek nowemu rozumieniu roli witaminy D dały badania Stumpfa i współpracowników, który w 1979 roku opublikował badanie, w którym wykazano obecność receptorów witaminy D w narządach niezwiązanych z gospodarką wapniowo-fosforanową. Obserwacje te pozwoliły na poznanie nieznanych dotąd właściwości witaminy D

Źródła witaminy D

Ważnym źródłem witaminy D w organizmie jest synteza skórna, która zachodzi pod wpływem promieniowania UVB. W tym przypadku witamina D3 jest wytwarzana z 7-dehydrocholesterolu, syntetyzowanego w skórze. Przyjmuje się, że w ten sposób powstaje aż 90% tej witaminy. Podkreślić należy, że najlepszy czas do syntezy skórnej panuje w Polsce od kwietnia do września. W tym okresie osoby z jasną karnacją powinny codziennie między godziną 10.00 a 15.00, przez 15 – 20 minut eksponować na działanie promieni słonecznych około 20% powierzchni ciała (twarz, przedramiona i podudzia), bez używania filtrów ochronnych. Należy podkreślić, że organizm dysponuje mechanizmami ochronnymi, zapobiegającymi nadmiernej syntezie skórnej witaminy D. W przypadku przedłużającego się przebywania na słońcu dochodzi do rozpadu tej witaminy na dwa nieaktywne związki: lumisterol i tachysterol.

Poza promieniowaniem słonecznym źródłem witaminy D w organizmie są produkty żywnościowe. Do pokarmowych źródeł witaminy D zalicza się witaminę D2 (ergokalcyferol) oraz witaminę D3 (cholekalcyferol). Ergokalcyferol znajduje się głównie w drożdżach i grzybach.

Z kolei w cholekalcyferol obfitują produkty pochodzenia zwierzęcego, do których zalicza się tłuste ryby morskie (łosoś, sardynka, makrela), oleje rybie (tran), jaja i wątróbkę. Trzeba podkreślić, że zarówno witamina D2, jak i D3 ulegają w organizmie dalszym przemianom do związków biologicznie czynnych, takich jak: kalcydiol i kalcytriol. Z punktu widzenia diagnostyki niedoborów witaminy D duże znaczenie ma tutaj kalcydiol, uważany za marker pokrycia zapotrzebowania na tę witaminę.

infografika zawartosc witaminy d w poszczegolnych pokarmach

Komu grozi niedobór witaminy D?

Powszechne stosowanie filtrów przeciwsłonecznych oraz spędzanie wielu godzin w pomieszczeniach zamkniętych bez dostępu słońca powoduje, że synteza skórna jest niewystarczająca. Dodatkowo źle zbilansowana dieta, uboga w produkty o wysokiej zawartości witaminy D, przyczynia się do jej niedoboru.

Okazuje się, że istnieją także czynniki, które zwiększają ryzyko niedoboru tej witaminy.

Pierwszym z nich jest wiek powyżej 70. roku życia. W tej grupie wiekowej dochodzi do zmniejszenia ilości prowitaminy D w skórze nawet o 75%. Kolejny istotny czynnik, który dotyczy populacji polskiej, to szerokość geograficzna. Przez większą część roku natężenie promieniowania słonecznego powyżej 35. stopnia szerokości geograficznej jest niewystarczające, aby zapewnić odpowiednie zaopatrzenie organizmu w witaminę D. Do grupy ryzyka niedoboru witaminy D zalicza się także osoby otyłe. Wiąże się to z faktem, że u osób z nadmierną masą ciała dochodzi do tzw. sekwestracji witaminy D w tkance tłuszczowej (w uproszczeniu – wychwytywania witaminy D przez tkankę tłuszczową).

Kolejny czynnik ryzyka to ciemna pigmentacja skóry. W tym przypadku melanina prowadzi do redukcji syntezy witaminy D3 o nawet 99%. W związku z tym osoby o ciemnym zabarwieniu skóry powinny dłużej przebywać na słońcu. Wskazuje się także, że praca na nocną zmianę oraz niektóre choroby (m.in. mukowiscydoza, celiakia, choroba Crohna) również prowadzą do niedoborów witaminy D. Niektóre powszechnie stosowane leki także mogą powodować niedobory witaminy D. Zalicza się do nich leki przeciwpadaczkowe, glikokortykosteroidy, niektóre leki zapobiegające odrzuceniu przeszczepu oraz przeciwwirusowe (np. stosowane w leczeniu HIV) oraz leki zmniejszające stężenie cholesterolu (leki hipolipemizujące).

Objawy niedoboru witaminy D

Niestety, w przypadku większości osób nie obserwuje się objawów braków tej witaminy. Co więcej, nie obserwuje się ich nawet w przypadku niedoborów, na które wskazuje małe stężenie kalcydiolu we krwi. W skrajnych przypadkach, przy poważnych niedoborach, u osób dorosłych może dochodzić do osteomalacji (rozmiękanie kości, z towarzyszącymi bólami kości oraz osłabieniem mięśni). U dzieci z kolei, ciężki niedobór witaminy D powoduje krzywicę.

Diagnostyka niedoborów witaminy D

Jak już wcześniej wspomniano, najlepszym wskaźnikiem stężenia witaminy D w organizmie jest kalcydiol. Na podstawie wyniku tego badania ocenia się stan zaopatrzenia organizmu w witaminę D.

Zalecenia dotyczące przyjmowania witaminy D

Według aktualnych wytycznych dla Europy Środkowej:

  • dorośli (>18. r.ż.) powinni przyjmować dawkę 800–2000 IU/dobę, zależnie od masy ciała, w okresie od września do kwietnia lub przez cały rok, jeśli synteza skórna jest niewystarczająca;
  • osoby w wieku podeszłym (>65. r.ż.) dawka powinna być taka sama (800–2000 IU/dobę), aczkolwiek zaleca się suplementację przez cały rok, co podyktowane jest zmniejszoną efektywnością wytwarzania witaminy D w skórze.

Należy podkreślić, że inne zalecenia dotyczą noworodków i niemowląt (0–12 miesięcy), dzieci i nastolatków (1–18 lat) oraz kobiet w ciąży i karmiących piersią. W każdym jednak przypadku suplementację zaleca się w miesiącach od września do kwietnia lub przez cały rok, jeśli synteza skórna jest niewystarczająca. Inne zalecenia dotyczą także osób zagrożonych niedoborem witaminy D (noworodki urodzone przedwcześnie, otyłe dzieci i nastolatki, otyłe osoby dorosłe, osoby o ciemnej karnacji oraz pracujące w godzinach nocnych).

Infografika zalecane dawki witaminy D

Spektrum działania witaminy D

Dla prawidłowej mineralizacji kości istotne jest dostarczenie do organizmu odpowiedniej ilości witaminy D, wapnia i fosforu oraz efektywne ich wchłanianie w przewodzie pokarmowym. Witamina D bierze ponadto udział w absorpcji wapnia ze światła przewodu pokarmowego oraz cewek nerkowych.

Niedobory witaminy D u osób dorosłych mogą prowadzić do wzrostu ryzyka złamań na skutek zmniejszenia wytrzymałości mechanicznej kości i zwiększenia liczby upadków. Z kolei niedobór witaminy D u dzieci może prowadzić do upośledzenia mineralizacji rosnących kości i chrząstek stawowych, a w konsekwencji do rozwoju krzywicy.

Witamina D wywiera także korzystny wpływ na funkcjonowanie komórek beta trzustki w zakresie wydzielania insuliny, dlatego może być także korzystna w przypadku osób z cukrzycą oraz otyłością. Okazuje się, że witamina D może także korzystnie wpływać na osoby w przypadku depresji. Zaobserwowano jednak, że receptory witaminy D znajdują się w tych częściach mózgu, które są odpowiedzialne za nastrój a także funkcje poznawcze.

Witamina D wykazuje ponadto działanie neuroprotekcyjne. W badaniach wykazano, że u osób z niedoborem witaminy D częściej obserwuje się chorobę Alzheimera i zaburzenia kognitywne. Witamina ta może wykazywać także pozytywny wpływ w przypadku zaburzeń poznawczych na wczesnym etapie demencji starczej. Witamina D jest także witaminą, która wykazuje potencjał przeciwnowotworowy. Obserwuje się, że osoby zamieszkujące północne rejony kuli ziemskiej (o mniejszym nasłonecznieniu) charakteryzują się zwiększoną zachorowalnością i śmiertelnością z powodu różnych nowotworów (jelita grubego, prostaty oraz sutka), w porównaniu z mieszkańcami regionów południowych (o większym nasłonecznieniu). Mechanizm działania, w wyniku którego witamina D może zapobiegać rozwojowi chorób nowotworowych, to hamowanie namnażania oraz regulacja cyklu komórkowego komórki nowotworowej.

Korzystny wpływ witaminy D zaobserwowano także w przypadku chorób sercowo – naczyniowych. Sprowadza się on do regulacji układu renina–angiotensyna–aldosteron (RAA), którego nadaktywność należy do podstawowych przyczyn rozwoju większości chorób sercowo-naczyniowych, a z kolei niedobór witaminy D sprzyja wzrostowi aktywności tego układu. Witamina D może także wykazywać działanie pośrednie na układ sercowo-naczyniowy, wpływając na regulację gospodarki węglowodanowej. Badania epidemiologiczne wskazują, że niektóre choroby o podłożu autoimmunologicznym (m.in. reumatoidalne zapalenie stawów, stwardnienie rozsiane, nieswoiste zapalenia jelit) występują częściej w krajach o słabym nasłonecznieniu. Zaobserwowano także, że witamina D wykazuje działanie immunomodulujące oraz wpływa na aktywność i przebieg powyższych chorób. Hamuje ona wytwarzanie cytokin prozapalnych i jednocześnie sprzyja wytwarzaniu cytokin o charakterze przeciwzapalnym.

Artykuł przygotowała Dominika Wnęk (dietetyk)
Artykuł pochodzi z nr 2 MAGAZYN FIZJOMED, wyd. Fundacja FIZJOMED

Artykuł <span style="color: #ebbb2b">Witamina D</span> i jej rola w utrzymaniu zdrowia pochodzi z serwisu Fizjomed Centrum Osteopatii i Fizjoterapii Kraków.


Osteopatia po drugiej stronie równika

$
0
0

Osteopatia coraz bardziej rozwija się w Polsce. W wielu krajach na świecie traktowana jest jako pełnoprawny zawód. Wybitni osteopaci z Australii i Nowej Zelandii opowiadają o swoich początkach przygody z osteopatią, jej znaczeniu, prowadzonych szkoleniach oraz o poziomie polskich osteopatów. Każda z historii zaczęła się inaczej, każda z nich jest fascynująca i choć różnią się od siebie łączy je jedno – dr Andrew Still – twórca osteopatii i koncepcji „Rule of the Artery” w duchu której jako jedyni kontynuują dzieło Stilla, prowadząc i organizując szkolenia dla osteopatów w Stanach Zjednoczonych, Niemczech, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii, Nowej Zelandii i Polsce w Fizjomed Academy.

Odpowiadają: Anthony Norrie D.O., Michael Solano D.O., George Stylian D.O.

Jak rozpoczęła się twoja przygoda z osteopatią

Anthony Norrie: Wiele lat temu, kiedy mieszkałem w Stanach Zjednoczonych, miałem w sumie ogromne szczęście doświadczyć serii ukąszeń przez osy. Przez siedem dni codziennie kąsała mnie osa. Po ostatnim ukąszeniu wpadłem we wstrząs. Zabrano mnie do lekarza, żeby podać leki. Lekarz je przedawkował i wylądowałem na oddziale intensywnej opieki. Leżąc tam na oddziale pomyślałem sobie, że niby żyjemy w społeczeństwie demokratycznym, jednak jeśli chodzi o służbę zdrowia nie mamy wpływu na to, do kogo trafimy, kto się będzie zajmował naszym zdrowiem. A zważywszy na to, że każda z tych osób potencjalnie może „schrzanić”, tak jak tamten lekarz w moim przypadku, jest to kompletnie niespójne z etyką demokratyczną, na której opiera się nasza kultura – ten brak możliwości wyboru w sprawach medycznych. Wtedy właśnie zacząłem rozglądać się za innymi możliwościami. I w końcu, na skutek dziwnego splotu okoliczności, zainteresowałem się osteopatią.

Michael Solano: Na osteopatię trafiłem już jako dojrzały student [27 lat]. Zostałem osteopatą, ponieważ lubię rozwiązywać problemy. A zastosowanie modelu osteopatycznego w stosunku do problemów, które są zagmatwane, trudne i naprawdę stare (dokuczają pacjentowi powiedzmy od trzech lat) i uzyskanie zmiany występujących objawów już po jednej wizycie sprawia, że czujesz się potężny. Nie dlatego, że to ty sam jesteś mądry, tylko dlatego, że używasz czegoś, co polega na mądrości natury.

George Stylian: Praktykuję od 38 lat, zgłębiłem wiele aspektów medycyny osteopatycznej. Szczególnie zainteresowały mnie metody pomagania ludziom… oparte na naturalnym zdrowiu. Kiedy wyjechałem do Anglii na studia, wybrałem uczelnię, która oferowała zarówno naturopatię jak i osteopatię. Obecna nazwa tej uczelni to British College of Osteopathic Medicine (Brytyjski College Medycyny Osteopatycznej). I tak dowiedziałem się o osteopatii. Kiedy szedłem do college’u.

Od 2014 roku gościcie w Polsce, w Krakowie prowadząc szkolenia tzw. mastercourse dla polskich osteopatów. Kurs „Rule of the Artery I i II” to coroczne wydarzenie, które cieszy się niezmiennie zainteresowaniem.

Anthony Norrie: Program Rule of the Artery został stworzony w Australii i Nowej Zelandii na początku lat 2000. Jest efektem pracy grupy osteopatów nad pewnymi zjawiskami, które trudno było wyjaśnić przy pomocy tego, czego uczyliśmy się w ramach modelu czaszkowego czy biodynamicznego, a których doświadczaliśmy w pracy klinicznej. W oparciu o zdobytą wiedzę stworzyliśmy kurs, z którym jeździmy po świecie. Prowadzimy go w Stanach Zjednoczonych, Finlandii, Polsce, Niemczech, Szwajcarii i Anglii. Jesteśmy grupą terapeutów, która w każdym z tych krajów buduje kadrę, która będzie w stanie wykładać ten program dalej.

Michael Solano: Program szkoleń Rule of the Artery – ROA 1, 2 i 3 – jest bardzo ustrukturyzowany, stanowi ciąg, był tworzony na przestrzeni wielu lat, zawiera odwołania do około 400 źródeł, jest wynikiem 100 lat pracy badawczej, rozłożonych pomiędzy osoby zaangażowane w jego opracowywanie. Jaką wiedzę zdobywają osteopaci podczas szkolenia?

Anthony Norrie: Szkolenie zwykle trwa 3-4 dni. Podczas tych kilku dni obserwujemy co dzieje się na poziomie krwi, fizjologicznie. Co dzieje się we krwi i jak krew reaguje na dynamikę ładunków generowanych w sercu. Szkolenie powstało z chęci zrozumienia, co dr Still mówił w swoich pismach. Dzisiejszy sposób wykładania osteopatii opiera się w dużej mierze na modelu neurologicznym. Podczas gdy dr Still konsekwentnie podkreślał wagę i istotność układu tętniczego dla zachowania zdrowia i radzenia sobie z chorobą. Stosując medycynę farmakologiczną, oddziałujemy na różne receptory w błonie komórkowej tak, żeby czynnik farmakologiczny mógł dostać się do środka tej komórki i zmodyfikować jej funkcję. Te same receptory komórkowe zareagują również na informację elektromagnetyczną, która przepływa przez nasze ciało i jest częścią naszej normalnej fizjologii.

Co z tego wynika?

Anthony Norrie: Oznacza to, że działając z pacjentem na poziomie elektromagnetycznym i poprzez zmianę ich funkcji na poziomie elektromagnetycznym, możemy osiągnąć ten sam efekt, jaki lekarze uzyskują przy pomocy czynników farmakologicznych. I tak wracamy ponownie do początków osteopatii i stwierdzenia dra Stilla, że w ciele każdego znajduje się apteka, w której możemy otrzymać wszystkie leki, opiaty, wszystko, czego potrzebujemy dla znormalizowania stanu chorobowego i powrotu do zdrowia.

Na 2020 rok zaplanowana została jeszcze jedna część ROA – część 3, która pojawi się po raz pierwszy w Polsce.

Anthony Norrie: ROA 3 stanowi rozwinięcie i kontynuację szkoleń ROA 1 i ROA 2. Zawiera więcej informacji na temat zastosowania tej koncepcji i jej założeń. I znów będzie embriologia, podejścia do leczenia różnych rejonów ciała za pośrednictwem układu krążenia oraz dalsze rozwinięcie samej koncepcji.

Michael Solano: Byłem zaangażowany w tworzenie części wykładów ROA 2, a teraz jestem w tracie pisania moich własnych wykładów ROA 3. Dwa z wykładów, które właśnie ułożyłem to jedne z najlepszych w moim życiu pod względem prezentowanej wiedzy w powiązaniu z zastosowaniem klinicznym. Dla założeń ROA znajdujemy wciąż nowe zastosowania – na poziomie zatok żylnych, narządu bańkowo-kłębuszkowego – rejonów ciała, dla których tych zastosowań nikt wcześniej nie odkrył. Daje to ogromną satysfakcję.

Anthony Norrie: Jestem bardzo podekscytowany tym kursem. Nie możemy się doczekać, kiedy zaczniemy go prowadzić.

Rola nauczyciela, mentora, szkoleniowca to ciężka praca. Podczas prowadzenia szkolenia na czym najbardziej ci zależy?

Michael Solano: Najważniejsze dla mnie jest, żeby każdy ze studentów z którym pracuję, zrozumiał, że informacja pochodząca od pacjenta, informacja, którą mają w rękach to wszystko, czego potrzeba do zidentyfikowania przyczyny problemu.

George Stylian: Moją pasją jest dzielenie się doświadczeniem i wiedzą z innymi osteopatami.

W 2017 roku po raz pierwszy zorganizowane zostało w Polsce szkolenie „Osteopathy in the Cranial Field” akredytowane przez amerykańskie stowarzyszenie Sutherland Cranial Teaching Foundation (SCTF). Warunki stowarzyszenia pozwalają, by grupy uczestników były 12 osobowe, a na trzech kursantów przypadał jeden prowadzący.

Michael Solano: Kurs ten jest kursem podstawowym, ponieważ uczy on osteopatów słuchać ciała pacjenta. Program kursu, którego tu uczymy, bezpośrednio kontrolował i zaprojektował sam dr Sutherland w latach 50-ych. Od tego czasu ściśle się tego curriculum trzymano. Odbiorcami kursu mogą być jedynie osteopaci. Jesteśmy bardzo dumni, że możemy się tą wiedzą dzielić z innymi. Myślę, że wielu osobom ten kurs przyniósłby pożytek, staramy się jednak trzymać zasad, na jakich działamy. To szkolenie uczy wsłuchiwania się w ruchy życia.

Anthony Norrie: Sztuka osteopatyczna opiera się na wiedzy. A wiedza przekazywana na tym kursie wypływa, tak jak wspomniał Michael, bezpośrednio od dra Sutherlanda, który jest twórcą całej koncepcji czaszkowej. Na świecie istnieje wiele innych programów, w ramach których wykłada się osteopatię, jednak nie wywodzą się one bezpośrednio ze źródła i prezentowana wiedza nie nawiązuje do niego w sposób przejrzysty.

Pierwsza grupa ukończyła to szkolenie jesienią 2018 roku. W jaki sposób udział w tym szkoleniu zmieni ich pracę?

Michael Solano:: Swoje pierwsze szkolenie z osteopatii czaszkowej odbyłem u Violi Freeman w Stanach w 1995 roku. Byłem świadomy tego, czego się nauczyłem i czego doświadczyłem. Dwanaścioro polskich osteopatów, którzy ukończyli 40-godzinny program szkoleniowy wykazało się umiejętnościami, wiedzą i zrozumieniem, których zgromadzenie mnie zajęło 20 lat. W ciągu jednego kursu osiągnęli to, na co ja potrzebowałem trzech kursów. Chciałbym wierzyć, że to dlatego, że my świetnie się spisaliśmy jako nauczyciele. Myślę jednak, że to bardziej dzięki temu, że polscy osteopaci kochają i rozumieją założenia osteopatii, a to sprawia, że czujemy się dumni, mogąc ich uczyć.

Anthony Norrie: Terapeuci, którzy ukończyli to szkolenie zyskali pogłębione zrozumienie jak praktykować osteopatię w ujęciu czaszkowym. Bez wątpienia ich umiejętności ewoluowały, co będzie przekładało się na ogromną korzyść dla pacjentów w postaci lepszego efektu leczenia. Im więcej terapeuta rozumie, tym lepiej przebiegnie leczenie. Tym większe prawdopodobieństwo uzyskania pozytywnych efektów. Jestem całkowicie przekonany co do tego, że owi terapeuci wrócą do gabinetów wyposażeni w większą pewność, lepsze umiejętności i szerszą wiedzę. Uważam, że jest to moment przełomowy dla rozwoju zawodu osteopaty w Polsce. Jestem tym bardzo poruszony.

Jaka według ciebie jest najważniejsza cecha osteopaty?

Michael Solano: Patiens [łac.] Z premedytacją wybrałem to słowo. Ze względu na jego dwuznaczność. Oznacza ono zarazem cierpliwość jak i pacjentów. Jest to szacunek dla wiedzy naszych pacjentów oraz szacunek dla informacji, która wymaga czasu, żeby dojrzeć w naszej percepcji.

Anthony Norrie: Myślę, że każdy może nauczyć się palpować, ale nie każdy nauczy się palpować na głębokim poziomie. Na czym polega różnica? Niektórzy posiadają naturalną umiejętność pracy palpacyjnej, pracy z ludźmi, pracy z ludzkim ciałem. Ta naturalna umiejętność po części zasadza się na szczerej empatii, pozwalającej rozpoznać cierpienie, którego wszyscy doświadczamy oraz na intencji, współczującej intencji, żeby spróbować pomóc drugiej osobie wyjść ze stanu cierpienia i osiągnąć lepsze zdrowie. Dla osób, które rozważają czy zostać osteopatami – myślę, że do tego trzeba lubić ludzi. Nie da się tego zawodu wykonywać, nie lubiąc ludzi.

George Stylian: Najważniejsza cecha to umiejętność wysłuchania historii pacjenta. Historii tej werbalnej jak i tego, co chce powiedzieć jego ciało. Ponieważ wiele informacji zapisanych jest w ciele. A.T. Still powiedział, że wszystko co musisz wiedzieć, dowiesz się od pacjenta. Lecz żeby móc się czegoś od pacjenta dowiedzieć, to trzeba go słuchać. Wysłuchać jego historii. Słuchać jego ciała.

Jak oceniacie poziom polskich osteopatów?

Michael Solano: Czego doświadczamy w pracy z polskimi osteopatami to to, że oni naprawdę kochają i stosują w praktyce słowa dra Stilla. Poczuli, że mądrość dra Stilla jest czymś, co porusza ich serca. Podziwiam w nich, że robią to w tak czysty, autentyczny sposób.

Anthony Norrie: Pasja tutejszych terapeutów, osteopatów oraz entuzjazm w stosunku do informacji – jest czymś najgłębszym. Ich umiejętności są świetne, na podobnym poziomie jak gdziekolwiek indziej na świecie. Z imponującą uczciwością/szczerością oceniają swój poziom wiedzy. I w tej postawie jest głębokie pragnienie i zrozumienie nowych informacji. Oczywiście widać, że zawód osteopaty jest w Polsce dość młody, stąd nie ma tak głębokiej wiedzy i zrozumienia. To nie jest ta głębia przypadków, która przejawiając się poprzez nasz zawód pokazywałaby, co nas osteopatów wyróżnia i dlaczego. Połączenie wysokiego poziomu umiejętności, entuzjazmu do uczenia się i zdobywania nowych informacji, tworzy fantastyczne warunki do tego, aby ten zawód potężnie tu rozkwitł.

George Stylian: Jestem zaskoczony zaawansowanym poziomem umiejętności, jakie rozwinęli. Biorąc pod uwagę okres czasu od kiedy osteopatia jest obecna w Polsce. Jestem bardzo szczęśliwy, ponieważ dostrzegam w tych ludziach pasję i gotowość, żeby pogłębiać umiejętności.

Co sądzisz o organizatorach kursu?

Anthony Norrie: Współpraca z ekipą Fizjomedu na przestrzeni kilku ostatnich lat, to ogromny zaszczyt. Jestem pod głębokim wrażeniem szczerości, z jaką prowadzą swoje kursy oraz oddania dla istoty osteopatii, którą starają się do Polski sprowadzić. Także bez żadnych wątpliwości wspieram ich we wszystkim, co robią. Z mojego doświadczenia wynika bowiem, że przede wszystkim zależy im na osteopatii i rozwijaniu w Polsce modelu praktykowania osteopatii zgodnego z tym, czym osteopatia być powinna.

Michael Solano: Ich serca są na właściwym miejscu, ponieważ kochają założenia osteopatii. Nie uczą z poziomu ego, lecz z pasją.

FIZJOMED ACADEMY
Artykuł pochodzi z  MAGAZYN FIZJOMED NR 4, wyd. Fundacja FIZJOMED

Artykuł <span style="color: #ebbb2b">Osteopatia</span> po drugiej stronie równika pochodzi z serwisu Fizjomed Centrum Osteopatii i Fizjoterapii Kraków.

Jak biegać zdrowo i bezurazowo

$
0
0

Bieganie – dziś niezwykle popularne – to najstarsza dyscyplina sportowa znana człowiekowi od zarania dziejów. Mimo że jest zupełnie naturalną i najprostszą formą ruchu, wymaga precyzji, poprawności i fachowego podejścia. Jak więc biegać, żeby wyszło nam to na zdrowie, a nie odbiło się na nim?

Gotowi do startu?

Bieganie – jak każda aktywność sportowa – pociąga za sobą ryzyko urazów i kontuzji. Jednak to zgięta i przykurczona sylwetka w pozycji siedzącej jest czymś bardziej niebezpiecznym dla naszego zdrowia. Jest pozycją nienaturalną, powodującą zwyrodnienia i przeciążenia w obrębie stawów, mięśni czy narządów wewnętrznych. Jeśli więc po kilku miesiącach, a nawet latach, codziennej, ośmiogodzinnej pracy siedzącej przy biurku nagle wstaniemy od niego, założymy buty biegowe i ruszymy przed siebie – byle dalej, byle szybciej – z pewnością nie ujdzie nam to na sucho.

Ciało – zwłaszcza to nietrenujące wcześniej – trzeba do wysiłku odpowiednio przygotować. I nie dotyczy to wyłącznie nóg. W bieganie jest bowiem zaangażowany cały organizm, w tym układ oddechowy i krążeniowy, które w szczególności muszą sprostać temu wyzwaniu. Od wydajności układu oddechowego zależy bowiem ilość tlenu dostarczanego do krwi, a od wydolności układ krążenia – podaż krwi do mięśni. Przygotowanie do biegania powinno więc daleko wykraczać poza wybór akcesoriów biegowych – również ważnych, ale niewystarczających. Dlatego zanim zaczniemy przygodę z bieganiem, warto po prostu sprawdzić, czy nasze ciało jest na to gotowe.

Test sprawności

Bieganie jest doskonałym testem wydolności układu sercowo-naczyniowego oraz kondycji narządu ruchu – potwierdza fizjoterapeutka Anna Borowiecka z naszego centrum. Tego rodzaju aktywność potrafi ujawnić różne zgrzyty w naszej cielesnej machinie, o których nawet nie mieliśmy pojęcia – Może okazać się, że u biegacza występuje nierównowaga mięśniowa, co rodzi zaburzenia w obrębie stóp, stawów kolanowych, miednicy czy tułowia. Dalej – w obrębie kolan – może dojść do manifestacji bocznego przyparcia rzepki.

Mogą wyjść na jaw bolesne przeciążenia pasma biodrowo-piszczelowego, osłabienie stabilizacji miednicy (np. przez osłabiony mięsień pośladkowy średni), zwiększone przodopochylenie miednicy (związane ze skróceniem mięśnia biodorowo-lędźwiowego na skutek siedzenia) bądź przykurcze mięśni kulszowo-goleniowych (również wywołane siedzącym trybem życia) – przestrzega ekspert. A skoro lepiej zapobiegać niż leczyć, warto przed rozpoczęciem przygody z bieganiem ocenić możliwości swojego organizmu u fizjoterapeuty.

Specjalista ten przyjrzy się naszej postawie ciała, ustawieniu stóp, kolan, miednicy i barków. Poprosi o wykonanie kilku testów funkcjonalnych sprawdzających mechanikę ruchu, stabilność oraz kontrolę mięśniową. Oceni nasz oddech i napięcie mięśniowo-powięziowe. A jeśli wykryje jakieś nieprawidłowości, pomoże naszemu ciału wrócić na właściwe tory pracy. Tego typu konsultacje dadzą nam pewność, że możemy bezpiecznie ruszyć z biegowym wyzwaniem.

wszystko-co-powinienes-wiedziec-zaczynajac-biegac

No to ruszamy

Specjalistyczna ocena aparatu ruchu, krążenia i oddechu plus morfologia krwi, OB, badanie poziomu glukozy, cholesterolu i żelaza oraz EKG serca – to pewien niezbędnik startującego biegacza. Szczególnie, jeśli ruszamy z aktywnością po dłuższej przerwie lub w ogóle debiutujemy, mamy już swoje lata bądź mieliśmy jakieś zdrowotne problemy. Taki screening organizmu nikomu nie zaszkodzi. Obok tego, oczywiście, należy zatroszczyć się o właściwe obuwie i odzież. Sam trening najlepiej rozpocząć „małymi kroczkami” – stopniowo adaptując ciało do wysiłku.

Nasze wyjściowe cele powinny być niewielkie i realne do osiągnięcia – co motywuje także psychikę. Gdy na początku bieganie sprawia nam problem, zacznijmy od marszu, stopniowo podnosząc poprzeczkę. Nie rzucajmy się na codzienne trenowanie. Róbmy to 3 razy w tygodniu z jednodniową przerwą na odpoczynek. Nie skupiajmy się na dystansie, ale na utrzymaniu się w ruchu przez 30–40 minut.

Budujmy wytrzymałość etapami, zwiększając trasę o maksymalnie 10% na tydzień. I nie zapominajmy o rozgrzewce – szybkim chodzie lub lekkim truchcie. Natomiast stretching (rozciąganie mięśni) przeprowadzajmy bodźcowo, nie relaksacyjnie. Rozciągajmy je 2–3 sekundy, kończąc napięciem. Będzie to dla mięśni sygnałem ostrzegającym o zbliżającym się wysiłku.

Grunt to technika

Biegać każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej… Otóż nie. Zrezygnować z biegania powinny osoby z nadwagą (jest ono zbyt dużym obciążeniem dla ich stawów i krążenia), borykające się z chorobami serca, a będące po czterdziestce – wykonać uprzednie próby wysiłkowe. Natomiast technika biegania nie może być lepsza lub gorsza. Musi być prawidłowa. – Najczęstsze i niestety bolesne w skutkach błędy podczas biegania to zgarbienie sylwetki, nadmierne pochylanie ciała do przodu oraz brak swobody w ramionach.

Otóż linia barków w trakcie biegu powinna być zachowana, a ramiona – swobodnie opuszczone w dół i pracujące przy każdym kroku. Grzechem przeciwko własnemu zdrowiu jest również twarde lądowanie stopą na samej pięcie. Prawidłowe – powinno obejmować nie tylko piętę, ale i przestrzeń między piętą a śródstopiem. Uderzenie stopą o podłoże nie może być głośne. Ważna jest odpowiednia amortyzacja każdego kroku. To małe niuanse, od których zależy nasze zdrowie – uczula specjalista i dodaje – zła technika biegowa prowadzi do powtarzających się mikrourazów i przeciążeń.

Możemy za to zapłacić dolegliwościami w okolicach kręgosłupa, bólem przedniego przedziału kolana, przeciążeniem pasma biodrowo-piszczelowego, bólem w okolicy ścięgna Achillesa czy zapaleniem rozcięgna podeszwowego. Dlatego w biegowym grafiku warto wygospodarować miejsce na tzw. trening uzupełniający. Wzmocni on kolejno aktywne podczas biegania mięśnie i przyczyni się do poprawy techniki biegania, a tym samym do zmniejszenia ryzyka uszczerbków na zdrowiu. Taki efekt przyniesie również współpraca z fizjoterapeutą.

Meta i koniec?

Tak jak stopniowo rozgrzewamy nasz ustrojowy „silnik” do biegania – krok po kroku zwiększając obroty, dochodząc do tych wysokich, ale nie maksymalnych, żeby uniknąć przeciążenia – tak samo powinniśmy zwalniać – gradacyjnie. Biegania nie należy gwałtownie ucinać, ale łagodnie wprowadzać organizm w stan wyciszenia i wychłodzenia. – W trakcie wysiłku naczynia krwionośne są rozszerzone. Nagłe przerwanie treningu może spowodować gwałtowny spadek ciśnienia krwi, a co za tym idzie – zawroty głowy, omdlenia czy zatory.

Powolne wychodzenie z treningu pozwala na stopniową regulację pracy serca i oddechu, rozluźnienie mięśni i szybszą regenerację organizmu po wysiłku fizycznym – uzasadnia fizjoterapeuta. Faza końcowa biegu powinna trwać 5–10 minut. Składać się z truchtu, marszu, a finalnie – z rozciągania. W tym celu należy 15–30 sekund wytrzymać do granicy bólu w mięśniu w odpowiedniej pozycji, a następnie rozluźnić go. Biegacz powinien również troszczyć się o nocny odpoczynek, właściwą dietę i odpowiednią podaż płynów.

Pić trzeba nie tylko po, ale i w trakcie treningu – małymi łykami – gdy trwa on ponad godzinę lub przebiega w upale. Należy robić to, zanim odczujemy pragnienie, które jest już pierwszym sygnałem odwodnienia o 2–3%. Wówczas nasza wydajności spada o 20–30%. Miejmy to na uwadze. W razie awarii gama możliwych kontuzji biegaczy jest bardzo szeroka, a każda może nieść za sobą dalekosiężne skutki. – Kiedy pierwotny problem (najczęściej zlokalizowany w obrębie kończyny dolnej) rodzi ból, biegacz zaczyna mniej lub bardziej świadomie owego bólu unikać, odciążając bolesną strukturę. Niestety, prowadzi to do modyfikacji prawidłowego wzorca ruchu.

Przykładowo, skracany jest zakres ruchomości w stawie kosztem zwiększenia ruchomości w innym obszarze – np. w kręgosłupie. Nadmiernie obciążona zostaje zdrowa kończyna, co rodzi asymetrię napięć. Następnie – przez łańcuch połączeń mięśniowo-powięziowych – napięcia te są przenoszone na całe ciało. Stąd długo utrzymywane niewłaściwe wzorce ruchomości mogą przeciążać struktury niezwiązane z pierwotnym urazem. I nie dotyczy to wyłącznie aparatu ruchu.

Lawina pourazowych nieprawidłowości może wywołać np. zaburzenia pracy jelit – uświadamia osteopata Wojciech Przybyłowicz. To kolejny – obok fizjoterapeuty – „dobry adres” dla amatorów biegania. Specjalista ten – przez swoje szerokie, całościowe spojrzenie na pacjenta – jest w stanie wykryć i eliminować na pozór niepowiązane ze sobą dysfunkcje. Pracując wyłącznie dłońmi, skutecznie pomaga w razie rozmaitych urazów i kontuzji. Potrafi także po prostu usprawnić względnie zdrowe ciało i przygotować je do aktywności

Artykuł konsultowała Anna Borowiecka (fizjoterapeuta) oraz Wojciech Przybyłowicz (fizjoterapeuta, osteopata)
Artykuł pochodzi z nr 2 MAGAZYN FIZJOMED, wyd. Fundacja FIZJOMED

Artykuł Jak <span style="color: #ebbb2b">biegać</span> zdrowo i bezurazowo pochodzi z serwisu Fizjomed Centrum Osteopatii i Fizjoterapii Kraków.

Oddychanie a rozwój twarzy

$
0
0

„Najważniejszą funkcją życiową organizmu jest funkcjonowanie oddechu. Poprzez oddech ciało i układ nerwowy otrzymują tlen i tchnienie, czyli uniwersalną siłę życiową. Niezrównoważony oddech zakłóca schemat snu, nierówne długości cykli oddechowych zakłócają mechanizm czaszkowo-krzyżowy i nerwy. Mają bardzo negatywny wpływ na umysł i ciało.”

Dr Robert Fullford D.O.

Oddech jest fundamentalną funkcją trzymającą nas przy życiu. To jedna z niewielu czynności, która wpisana jest w nasze istnienie już od samego początku – która przychodzi nam naturalnie i intuicyjnie. Wdech i wydech jest automatyczny, a przeciętny człowiek oddycha 21 000 razy dziennie.

Czy istnieje jednak różnica pomiędzy oddechem nosem a ustami?

Czy to w jaki sposób oddycha dziecko w okresie niemowlęcym może przełożyć się na późniejszy rozwój? Okazuje się, że tak. Nawyki oddychania oraz stan dróg oddechowych mają zasadnicze znaczenie dla zdrowia dziecka, ponieważ wpływają na rozwój i atrakcyjność twarzy, rozwój postawy i szkieletu. Stąd tak istotne jest, by od początku zwracać uwagę na sposób w jaki oddycha.

Przez nos czy przez usta?

Najbardziej prawidłowym oddychaniem jest oddychanie przez nos. Podczas oddychania przez nos dochodzi do filtracji, czyli podgrzewania i nawilżania powietrza (spełniana jest wówczas funkcja ochronna), produkcji tlenku azotu – większość (60%) tlenku azotu jest wytwarzana przez błony śluzowe zatok przynosowych (funkcja ochronna górnych dróg oddechowych).

Wytworzenie tlenku azotu pozwala chronić przed infekcjami górne drogi oddechowe. Podczas oddychania przez usta tą ochronę przejmują migdały i migdałki, dochodzi do nadmiernego działania tarczycy, zmienia się poziom natlenienia i prowadzi to do zmiany metabolizmu. Dodatkowo oddychanie przez nos może poprawić przenoszenie doświadczenia do pamięci długotrwałej, wpływać na percepcję i funkcje poznawcze człowieka i co ciekawe, oddychanie przez nos może zapewnić o 10% więcej tlenu niż oddychanie przez usta.

Oddychanie przez usta to jedno z zaburzeń wzorca oddychania u dzieci, które związane może być ze złym stanem zdrowia dziecka czy upośledzonym układem odpornościowym (częste infekcje, alergie związane z powiększeniem migdałów i migdałków). Innymi możliwymi funkcjonalnymi zaburzeniami oddychania mogą być zaburzenia wzorca oddychania, zaburzenia oddychania podczas snu, bezdech senny, hiperwentylacja (zwiększona wentylacja płuc) i hipowentylacja (niedostateczne dostarczenie tlenu do organizmu w wyniku obniżonej ilości oddechów na minutę).

Co się dzieje podczas oddychania przez usta?

Oddychanie przez usta nie tylko wpływa na wspomniany układ odpornościowy, ale również zmienia funkcję połykania. Przy normalnej czynności połykania język styka się z podniebieniem. Oddychanie przez usta powoduje, że język podczas przełykania przesuwa się do przodu zamiast w górę, a żuchwa porusza się do tyłu zamiast pozostawać w bezruchu. Nieprawidłowe wzorce oddechowe wpływają również na ułożenie głowy, szyi, obręczy barkowej i szczęki, a tym samym na resztę ciała.

W przypadku dzieci oddychających przez usta zauważa się, że rozwijają one wypukły profil twarzy. Żuchwa, zamiast rosnąć do przodu, rośnie do tyłu i do dołu, prowadząc do zagłębionej struktury twarzy. To zniekształcenie wzrostu twarzy jest często obserwowane u dzieci z przewlekłym oddychaniem przez nos. Typowy wzrost twarzy osoby oddychającej przez usta zawiera słabe kości policzkowe, cofnięty podbródek, wypukły profil twarzy, spłaszczoną część twarzy, nadmierny wzrost wertykalny twarzy.

Kiedy usta są otwarte do oddychania, napięte mięśnie policzkowe przykładają zewnętrzną siłę do szczęki i żuchwy, z czasem zwężając łuki zębowe. Ponadto język powinien spoczywać w górnej części jamy ustnej na podniebieniu, a opada przy oddychaniu przez usta. Z powodu braku ciśnienia bocznego górny łuk zwęża się, a środkowa część twarzy nie jest popychana do przodu. Niejednokrotnie mamy okazję zobaczyć dziecko, które śpi z otwartą buzią i równocześnie oddycha przez usta, często też taki sposób oddychania związany jest z chrapaniem lub bezdechem sennym. Takie dzieci mają zwiększoną aktywność we współczulnym układzie nerwowym, słabą reakcję na stres oraz brak równowagi w gazach krwi.

Wszystko to prowadzi do częstego występowania zachowań nadpobudliwych, słabego uczenia się, trudności behawioralnych, opóźnionego rozwoju intelektualnego i niższego poziomu hormonu wzrostu wpływającego na rozwój twarzy, kości, mięśni oraz na poziom tłuszczu i insuliny.

Zaburzenia oddychania – kto jest narażony?

W przypadku urazu okołoporodowego neuroplastyczność kontroli oddychania staje się dysfunkcyjna, zmienia się również w wyniku zatkanych dróg oddechowych oraz w odpowiedzi na refluks, uszkodzenie mózgu, dysfunkcje immunologiczną i inne czynniki, które powodują stany utrzymującego się nadciśnienia i zwiększony pęd wentylacyjny.

Zaburzenia oddychania i niedrożność dróg oddechowych występują powszechnie u dzieci z ADHD i autyzmem. Mają one bardzo ważny wpływ na wiele aspektów zdrowia dzieci, rozwoju strukturalnego i ustno-twarzowego, regulacji autonomicznej a także struktury i funkcji mózgu.

infografika zaburzenia wzorca oddychanie u dzieci

Terapia

Dzieci z dysfunkcjami oddychania powinny zostać poddane terapiom pomagającym usunąć wzorce napięcia mięśniowo-szkieletowego i słabą postawę spowodowaną dysfunkcyjnym oddychaniem. Ćwiczenia oddechowe mogą mieć znaczący wpływ na autonomiczny układ nerwowy. Wykazano, że przekwalifikowanie się oddychania pomaga w takich chorobach jak astma, lęk, depresja, zespół jelita drażliwego i nadciśnienie.

Po przywróceniu prawidłowego oddychania przywracane są normalne nawyki snu. Dzieci, które uczą się prawidłowo oddychać osiągają koncentrację umysłową, są spokojniejsze i maja więcej pozytywnych stanów emocjonalnych. Osiągają ogólną poprawę stanu zdrowia w tym lepsze uczenie się i wyniki psychologiczne, a także lepsze interakcje psychospołeczne.

Artykuł przygotowała Anna Zajączkowska-Drożdż (fizjoterapeuta, osteopata)
Artykuł pochodzi z MAGAZYN FIZJOMED, wyd. Fundacja FIZJOMED

Artykuł <span style="color: #ebbb2b">Oddychanie</span> a rozwój twarzy pochodzi z serwisu Fizjomed Centrum Osteopatii i Fizjoterapii Kraków.

Osteopatia raz w roku

$
0
0

Dlaczego warto odbyć przegląd u osteopaty?

Ciało to nie tylko to co widoczne na zewnątrz, ale organizm, który jest jedną wielką maszyną, siecią zależnych od siebie powiązań i połączeń. Czy myśląc zdrowie mamy przed oczami również nasze narządy?

Odpowiada Marek Mrowiec (osteopata, fizjoterapeuta)

Każdy z nas ma w sobie bożą aptekę” to jeden z cytatów, który można znaleźć w prawie każdym opisie osteopatii. Co kryje się za tymi słowami?

Marek Mrowiec: Zdanie to wypowiedział twórca osteopatii dr Andrew Taylor Still. Znaczy ni mniej, ni więcej tyle, że nasz organizm posiada niezbędne zasoby do zwalczania choroby. Potrzebne jest tylko, a w niektórych przypadkach aż, zachowanie harmonii i balansu pomiędzy poszczególnymi układami.

Z wizyty u osteopaty warto korzystać profilaktycznie?

Marek Mrowiec: Często na wizytę do osteopaty pacjenci umawiają się z konkretnymi dolegliwościami np. bólem czy zawrotami głowy, bólem kręgosłupa, refluksem. Tymczasem, do wielu z tych dolegliwości mogłoby nie dojść, gdyby zgłosili się wcześniej na tak zwany przegląd.

Czyli wizytę u osteopaty powinniśmy potraktować jak obowiązkowy, profilaktyczny przegląd?

Marek Mrowiec:Dokładnie tak. Porównajmy ciało ludzkie do samochodu. Nasz organizm pracuje non-stop, narażony jest na większą eksploatację niż samochód, tymczasem o wspomniane auto dbamy o wiele bardziej niż o samych siebie. W ciągu roku jesteśmy zmuszeni do obowiązkowych przeglądów nawet jeżeli nic się nie dzieje, a sami pod ręce osteopaty trafiamy dopiero gdy coś zacznie nam dolegać.

Profilaktyka z lekarzem osteopata

Kiedy jest najlepszy moment, by skorzystać z takiej wizyty?

Marek Mrowiec: Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, gdyż jest to bardzo indywidualne. Każdy z nas inaczej funkcjonuje w świecie, ma swoje lepsze, ale też gorsze dni, narażony jest na działanie różnych bodźców, ale też reakcje na zewnętrzne czynniki mogą być inne dla każdego człowieka. Każdy powinien wybrać odpowiedni czas dla siebie.

Czyli najlepiej wybrać jeden dzień, który będzie wyznaczał nam konkretną datę raz w roku?

Marek Mrowiec: Tak. Dla jednych może być to okres zmiany pór roku, kiedy odczuwane jest wiosenne przesilenie albo jesień, a dla innych dzień urodzin, gdyż chce celebrować swoje ciało i dać mu prezent. (uśmiech)

Zróbmy case study. Jest pacjent, który nigdy wcześniej nie korzystał z usług osteopaty. Nic mu nie dolega, ale przeczytał tą rozmowę, odnajduję w tym logikę i z chęcią wybrałaby się do osteopaty, żeby specjalista sprawdził stan jego organizmu. Co dalej?

Marek Mrowiec: Ten pierwszy krok jest najważniejszy i może dużo wnieść do samej terapii. Świadome umówienie się na wizytę to klucz do tego, by terapia miała powodzenie. Nie chodzi o to, by przyjść na terapię i oczekiwać cudów. Osteopata nie jest czarodziejem. Cała wiedza, podejmowane decyzje co do prowadzenia terapii, stawianie diagnozy czy zalecenia są podyktowane umiejętnościami wsłuchania się i rozumienia co mówi ciało.

Idźmy więc po kolei. Umawiając się na pierwszą wizytę powinniśmy przynieść ze sobą wyniki badań?

Marek Mrowiec: Żeby skorzystać z wizyty u osteopaty nie są wymagane badania. Na wizycie najważniejszy jest pacjent i jego historia. Wywiad, który powinien być przeprowadzony z pacjentem na samym początku obejmuje nie tylko bieżący styl życia, tryb pracy, ale również przebyte w przeszłości urazy, choroby – niekiedy również może cofnąć się aż do naszego dzieciństwa czy porodu. Taka wiedza pozwala terapeucie połączyć wszystko w całość i stworzyć portret naszego organizmu.

Czyli podczas rozmowy osteopata już wie w jakiej kondycji może być mój organizm?

Marek Mrowiec: Rozmowa uzupełnia obraz, jednak osteopata to nie tylko terapeuta, który leczy dłońmi, ale również baczny obserwator. Jeszcze przed rozmową może zauważyć kilka cech, które mogą świadczyć o tym czy jesteśmy bardzo narażeni na stres, czy jesteśmy aktywni fizycznie, czy prawidłowo się odżywiamy itd.

Wywiad przeprowadzony. To co wiadomo o pacjencie to fakt, że aktualnie czuje się dobrze, zdrowo się odżywia, jest osobą pracującą, raz w tygodniu uprawia aktywność fizyczną, od roku nie chorował. Co dalej?

Marek Mrowiec: Kolejnym etapem jest badanie medyczne i osteopatyczne. Osteopata bada pacjenta testami znanymi z medycyny jak również wykorzystuje osteopatyczną wrażliwość palpacyjną i nasłuchuje, jak zachowuje się nasze ciało. Sprawdza, czy w organizmie są napięte, zblokowane miejsca, jak krąży krew, limfa, płyn mózgowo-rdzeniowy, jak pracują narządy.

Co należy rozumieć pod pojęciem słuchać dłońmi, leczyć dłońmi?

Marek Mrowiec:Osteopatia to dłonie, serce i umysł. Przypominam, że za każdym osteopatą stoją 5-letnie studia osteopatii oraz taka sama wiedza, która wykładana jest na studiach medycznych. Wymieniając dłonie, serce i umysł, mam na myśli narzędzia, które wykorzystywane są w terapii. Osteopata dotykając dłońmi ciała pacjenta, skupiając się na nim, mając intencję i chęć niesienia pomocy jest w stanie wsłuchać się w ciało tak, by czuć pod palcami tkanki, przepływy płynów naszego ciała. Delikatnymi technikami jest również w stanie regulować zaburzenia i sprowadzać je na właściwe tory.

Powody-dla-ktorych-warto-odwiedzic-osteopate

Czy osteopata może wyczuć pod palcami napięcia, które jeszcze nie są odczuwalne dla pacjenta?

Marek Mrowiec: Tak, dlatego uważam, że tak ważna jest profilaktyka. Jesteśmy w stanie wyprzedzić i zminimalizować lub często zablokować rozwój przyszłych dolegliwości. Codziennie jesteśmy narażeni na różne bodźce. Począwszy od używania smartfonów, stres, pęd życia, rodzaj pracy, hałas, patrzenie w ekran monitora czy telewizora. Wydaje nam się, że jest to normalne i jesteśmy do tego przyzwyczajeni, jednak nie zdajemy sobie sprawy z tego, że może to negatywnie wpływać na cały nasz układ nerwowy. Spadek energii, apatia, brak chęci do działania to nie tylko efekt pory roku, ale przebodźcowania naszego organizmu.

Wiele osób, faktycznie może nie skupiać się na tym, że jest osłabiona, bo jej układ nerwowy jest obciążony. Wręcz odwrotnie może uznać osłabienie za zbyt błahy powód, by zgłaszać się do osteopaty.

Marek Mrowiec: .: I często jest to błędne myślenie, bo jeżeli pojawiają się symptomy, które utrzymują się przez dłuższy czas, niekiedy nasilają, jest to odpowiedni moment by na takiej wizycie się pojawić i skorzystać z pomocy. Tak jak wspomniałem wcześniej, jest to bardzo indywidualne. Każdy z nas powinien znać, a przynajmniej umieć obserwować swój organizm. Ból głowy po jednej nieprzespanej nocy może się zdarzyć każdemu i zazwyczaj przechodzi po śnie lub w ciągu dnia. Jeżeli jednak nie jest to jedna nieprzespana noc, ale kilka z rzędu, nasz organizm będzie się buntował i mogą pojawić się takie dolegliwości jak migrena, osłabienie, apatia, zaparcia i wiele innych. Warto wtedy być czujnym i oceniać sytuację, samemu starać się łączyć fakty. Zastanowić nad tym, czy jest to efekt naszego świadomego zaniedbania, czy może podłoże znajduje się gdzieś indziej i nie jesteśmy w stanie sobie sami z tym poradzić.

Czyli żaden powód nie jest błahy, by pojawić się u osteopaty?

Marek Mrowiec: .: Nie. Jeżeli czujemy, że coś w naszym organizmie nie działa prawidłowo albo tak jak wspomniałem chcemy profilaktycznie sprawdzić, czy wszystko jest w porządku warto umówić się na wizytę.

Czy pacjenci umawiają się na regularne przeglądy?

Marek Mrowiec: Mam stałych pacjentów, którzy przynajmniej raz w roku, niekiedy częściej z własnej woli i chęci, pojawiają się w moim gabinecie. Takie osoby w ciągu roku rzadko kiedy zgłaszają się z infekcjami, bólem itd.

Z czego to wynika? Z nieświadomości czy bardziej z działania tu i teraz?

Marek Mrowiec: Po części z jednego i drugiego. Część osób wciąż wizytę u osteopaty traktuje jako ostateczność, czyli gdy nic już nie pomaga spróbuję jeszcze takiej terapii. Inna część osób korzysta z terapii, gdy odczuwa ból, przechodzi infekcję, czyli w momencie, gdy faktycznie czuje się źle. Z radością jednak muszę przyznać, że ilość tych świadomych osób ciągle się powiększa.

Komu-pomaga-osteopatia

Osteopatia pomaga osobom w różnym wieku. Czy istnieje jakaś zasada, że młodsze osoby profilaktycznie powinny odwiedzać osteopatę rzadziej, a starsze częściej?

Marek Mrowiec: Nie ma odgórnej normy. Osteopatia faktycznie jest w stanie pomóc osobom w różnym wieku, z różnymi dolegliwościami. Należy pamiętać, że wskazania do terapii czy profilaktycznej wizyty są bardzo indywidualne.

Czy wizyta raz do roku wystarczy?

Marek Mrowiec: Tak jak wspomniałem, jest to bardzo indywidualne. Jako osteopaci dążymy do zaszczepienia takiego nawyku w pacjentach. Nie chcemy, żeby wizyty w naszych gabinetach były przymusem, ale dobrym nawykiem, który pozwoli zadbać o harmonię organizmu.

Artykuł pochodzi z MAGAZYN FIZJOMED nr. 4, wyd. Fundacja FIZJOMED

Artykuł <span style="color: #ebbb2b">Osteopatia</span> raz w roku pochodzi z serwisu Fizjomed Centrum Osteopatii i Fizjoterapii Kraków.

Techniki osteopatyczne

$
0
0

Tylu ilu osteopatów tyle możliwości pracy z pacjentami. Nic więc dziwnego, że korzystając z usług różnych osteopatów możemy spotkać się z innym podejściem do jednego problemu. Sami pacjenci dostrzegają różnicę w sposobie pracy osteopatów do których trafiają.

Osteopatia to sposób podejścia do pacjenta zawierający zarówno proces diagnostyczny jak i terapeutyczny. Głównym narzędziem pracy osteopaty jest umysł, który kieruje pracą dłoni. Wiedza, głębokie holistyczne rozumienie pacjenta w jego złożoności i wyjątkowości pozwala na skuteczne użycie rąk w celu poznania problemu i wdrożenia leczenia.

Poprzez leczenie osteopatyczne rozumiemy manualne działanie w kierunku zaktywizowania mechanizmów prowadzących do gojenia, regeneracji, samoleczenia pacjenta. Poprzez zrozumienie budowy, procesów i zależności występujących w naszym organizmie ojcowie osteopatii, z drem Stillem na czele odkryli oraz opracowali szereg technik i sposobów oddziaływania za pomocą rąk na ciało pacjenta.

Proces rozwoju, odkrywania i rozumienia technik osteopatycznych wciąż nie jest skończony. Przez lata historii osteopatii i obecnie na całym świecie trwają badania naukowe, zbieranie danych w klinicznej pracy z pacjentami i ich wymiana między osteopatami. Mentorzy dzielą się wiedzą z kolejnymi pokoleniami osteopatów w akademiach i na kursach na całym świecie, wyposażając je w wachlarz narzędzi. Bardzo dobrze obrazuje ten proces myśl dr Styliana (jeden z wykładowców w Fizjomed Academy): „Rolę osteopaty można porównać do właściciela kuferka z narzędziami, który po pierwsze powinien mieć pełny kuferek, a po drugie wiedzieć, którego z narzędzi użyć i jak to zrobić by jak najsprawniej rozwiązać problem.”

Do gabinetu osteopaty trafiają różni pacjenci pod względem płci, wieku, charakteru oraz problemów z jakimi przychodzą. Ten bogato wyposażony kuferek narzędzi i umiejętność ich dobrania, a następnie używania, daje możliwość niesienia pomocy każdemu z nich. Nawet w przypadku tego samego rozpoznania medycznego przez osteopatę u dwojga pacjentów, proces terapii i dobór technik może być odmienny dla każdego z nich. Do odzyskania zdrowia w rozumieniu osteopatycznym niekoniecznie musi prowadzić jedna droga.

Osteopata wyjątkowo rzadko korzysta wybiórczo tylko z jednej techniki. Warto pamiętać o tym, że proces leczenia jest dynamiczny, zmienny i zindywidualizowany zarówno dla pacjenta jak i terapeuty. Dobór technik, ich ilość i sposób wykonania zmienia się wraz z pacjentami, przebiegiem terapii, celem jaki chce zrealizować terapeuta, rozwojem sytuacji. Techniki często przenikają się i uzupełniają. Na potrzeby usystematyzowania dydaktyki, procesów nauczania, osteopaci wprowadzili umowny i płynny podział oraz nazewnictwo używanych koncepcji i technik. Pod każdą z tych nazw mieści się rozległe spektrum wpisujące się w kadr oddziaływania wg określonych zasad, kryteriów i sposobów wykonania. Decyzję o zastosowaniu lub zaniechaniu danego rodzaju terapii podejmuje osteopata po analizie każdego przypadku pacjenta indywidualnie i po dokładnym badaniu.

Najpopularniejsze techniki Osteopatyczne i ich charakterystyka

spis-technik-osteopatycznych

Manipulacja stawowa

Manipulacja stawowa to jedna z technik bezpośrednich, czyli takich, które wprost prowadzą do poprawy zaobserwowanej dysfunkcji stawowej. Stosowana jest w przypadku, gdy taka dysfunkcja i związane z nią objawy zostaną stwierdzone. Jako dysfunkcję w tym ujęciu rozumiemy utratę gry stawowej (gra stawowa to prawidłowy, niedobrowolny ruch partnerów stawowych, czyli kości względem siebie). Podstawą omawianej techniki jest prędkość jej wykonania, która ma doprowadzić do obniżenia ciśnienia w jamie stawowej tzw. kawitacji.

Osteopata wpływa na ustawienie w stawie, przykładając siłę za pomocą odpowiedniej dźwigni do kości tak, aby zadziałać na konkretnie wybrany staw lub poziom kręgosłupa. Wprowadzając ustawienie stawu do zakresu, w którym występuje zablokowanie ruchomości osiągamy pozycję do pchnięcia końcowego tzw. thrust, który uwalnia staw. Często w trakcie pchnięcia końcowego pojawia się odgłos ze stawu: kliknięcie, przeskok, chrupnięcie lecz skuteczność i efektywność manipulacji nie zależy od tego odgłosu, nawet bez niego zachodzi efekt terapeutyczny. Jeśli zablokowany staw jest główną przyczyną dolegliwości, to po uwolnieniu pacjent czuje radykalną poprawę.

Kiedy zablokowanie stawu stanowi składową złożonej dysfunkcji, to sama manipulacja będzie również częścią terapii. Techniki manipulacyjne stosowane są również przez chiropraktyków, fizjoterapeutów, terapeutów manualnych. Niestety bardzo często również przez osoby bez przygotowania i dostatecznej wiedzy tj. „nastawiaczy” czy „kręgarzy”. Niejednokrotnie wśród pacjentów pokutuje przekonanie, że remedium na jego problem będzie nastawienie „bo kolegę bolało i przeszło po nastawianiu”. Również niewłaściwe jest przekonanie, że manipulacja naprawia wypadnięty dysk czy likwiduje przepuklinę krążka międzykręgowego. Bywa, że zabieg manipulacji przynosi ulgę w objawach, kiedy obok problemów z dyskiem pojawią się problemy stawowe.

Manipulacja stawowa – o czym warto pamiętać

Wg protokołów osteopatycznych techniki manipulacyjne mogą zostać bezpiecznie wykonane tylko w przypadku, kiedy u pacjenta wystąpią do nich wskazania, kiedy brak jest przeciwwskazań, z których najważniejsze to brak zgody pacjenta i brak wystarczających kompetencji terapeuty.

manipulacja stawowa w osteopatii

Mobilizacja stawów

Podobnie jak manipulacja stawów, technika mobilizacji stawów należy do grupy technik bezpośrednich, wykonywanych w kierunku poprawy zaobserwowanych dysfunkcji. Ułożenie i pozycje wykorzystywane w wykonaniu tych technik są bardzo podobne do tych manipulacyjnych. Terapeuta osiąga pasywnie, bez udziału siły pacjenta pozycję końcową zakresu ruchu translatorycznego w danym stawie.

Ruch translatoryczny różni się od kątowego. Nazywany jest grą stawową. Rozumiemy przez nią specyficzną ruchomość partnerów stawowych względem siebie bez zmiany kąta ułożenia w stawie. Ruch ten to ślizg lub trakcja. Na końcu tej techniki nie występuje etap przyspieszenia, pchnięcia. Elementy tworzące staw są utrzymywane w tym zakresie przez pewien czas, którego długość zależy od celu jaki chcemy osiągnąć, od sekundy do kilku. Celem mobilizacji jest poprawa ruchomości, wprowadzenie tkanek okołostawowych tj. torebki i więzadeł w elongację, wydłużenie.

Wielokrotne powtórzenia tego manewru wprowadzają poprawę ruchomości. Kiedy celem jest poprawa parametrów hemodynamicznych w danej okolicy i praca nad bólem, lokalnym stanem zapalnym wówczas praca terapeuty na stawie różni się częstotliwością, jest bardziej rytmiczna, częstsza. Czas utrzymania danego ustawienia jest krótszy (ok. 1 sekunda).

 Mobilizacja stawów – efekt terapeutyczny

Jaki efekt terapeutyczny zostaje osiągnięty? Terapeuta wykorzystując tą technikę dąży do zmniejszenia bólu, więc z założenia efekt ma być przeciwbólowy, drenażowy (wymaga wielu powtórzeń mobilizacyjnych). W odróżnieniu od manipulacji stawowej pacjenci subiektywnie odbierają tą technikę jako delikatniejszą, a dodatkowo istnieje mniejsza ilość przeciwwskazań do wykonywania mobilizacji.

Technika energii mięśniowej

Trzecia z technik bezpośrednich, której celem jest poprawa zakresu ruchomości w danym stawie czy odcinku kręgosłupa. Dzięki wykorzystaniu tej techniki uzyskiwane jest również zmniejszenie napięcia mięśni, co z kolei prowadzi do zmniejszenia dolegliwości bólowych pacjenta. W technice energii mięśniowej istotna jest współpraca na linii pacjent – terapeuta. Pacjent ma za zadanie aktywnie napinać własne mięśnie.

W uzyskanej, bardzo precyzyjnej pozycji terapeutycznej, na barierze zakresu ruchomości, pacjent buduje izometryczne napięcie mięśni bez wykonania ruchu przeciwko manualnemu oporowi osteopaty, w kierunku przeciwnym do ograniczenia. Po serii napięć, osteopata poszukuje nowej bariery w zakresie ruchu, zwiększając go. Techniki te bazują na wywołaniu określonych fizjologicznych mechanizmów odruchowych. Mięśnie po izometrycznym napięciu łatwiej pozbywają się nadmiernego napięcia i pozwalają się wydłużać i uzyskiwać poprawę w zakresie ruchu.

Technika GOT (General Osteopathic Treatment)

Technika GOT to tzw. ogólny zabieg osteopatyczny. Rozumiemy przez niego sposób badania i leczenia zachodzący jednoczasowo. Założeniem tej techniki jest fakt, że całe ciało funkcjonuje jako jednolita struktura płynnie zharmonizowanych ze sobą wielu układów. GOT wpływa na fizjologię komórkową, przepływ krwi, równowagę neurologiczną, zakres ruchomości, drenaż limfatyczny, napięcie mięśni. Terapeuta w ściśle określonych pozycjach w odpowiedni sposób mobilizuje pasywnie poszczególne okolice ciała pacjenta.

Technika Got - General Osteopathic Treatment

Techniki czynnościowe, mięśniowo-powięziowe

Kolejną grupą technik, które mogą być wykorzystywane przez osteopatę są techniki pośrednie, do których można zaliczyć m.in. techniki czynnościowe (np.: funkcjonalne), techniki mięśniowo-powięziowe. Ideą pośrednich technik osteopatycznych jest praca z tkankami nie poprawiająca bezpośrednio zaobserwowanej dysfunkcji czy zaburzenia ruchomości. Dłonie terapeuty przyłożone do tkanki – tj. stawu, kończyny, mięśnia, powięzi, narządu prowadzą ją i podążają w kierunku ułatwionego ruchu, gdzie napięcie zmniejsza się a dolegliwości maleją.

W konsekwencji pozwala to eliminować ból, uwalniać ruch czy napięcie również w kierunku dysfunkcji. Do technik pośrednich należą między innymi techniki Sutherlanda, techniki strain/counterstrain (napięcia/ przeciw napięcia), techniki dla punktów Jonesa, funkcjonalne techniki mięśniowo – powięziowe. Realizując w prawidłowy sposób wg protokołów postępowania dla danej techniki, efektem powinna być zmniejszona bolesność, poprawiony zakres ruchomości, zmniejszone napięcie mięśniowo – powięziowe.

wojciech przybyłowicz technika mieśniowo powięziowa

Osteopatia czaszkowo-krzyżowa (craniosacralna)

Technika czaszkowo-krzyżowa należy do grupy technik konceptualnych. To sposób diagnostyki i leczenia należący do osteopatii biodynamicznej i płynowej. Pochodzi od dra Andrew Taylora Stilla (twórca osteopatii), a rozwinięta została przez dra George’a Sutherlanda, którzy w swych obserwacjach i badaniach zaobserwowali specyficzny ruch układu nerwowego mający swój początek w rozwoju embrionalnym.

Związany jest z cyklicznym wytwarzaniem i wchłanianiem płynu mózgowo-rdzeniowego, jego pulsacyjnym przemieszczaniem się oraz przenoszeniem się tych bardzo subtelnych ruchów na kości czaszki i całe ciało, poprzez układ błon wzajemnego napięcia – przede wszystkim oponę twardą. Ta ruchomość została określona pierwotnym mechanizmem oddechowym. Osteopata poprzez badanie wykrywa zaburzenia, zablokowania w ruchomości kości czaszki i kości krzyżowej. Technikami terapeutycznymi eliminuje je, przywracając równowagę w centralnym układzie nerwowym a następnie w całym ciele. Techniki są bardzo delikatne, opierające się na wysublimowanej palpacji o bardzo nieznacznej ruchomości.

technika czaszkowo krzyżowa craniosacralna

Technika czaszkowo-krzyżowa stosowana jest u pacjentów po urazach, po skomplikowanych porodach oraz z klinicznymi rozpoznaniami takimi jak m.in.: mózgowe porażenie dziecięce, dysfunkcje połykania, oddychania, ssania u niemowląt, wady wymowy, wady zgryzu, bruksizm, neuralgie, dysfunkcje nerwów czaszkowych, zaburzenia koncentracji, nadpobudliwość, nerwowość, dysleksja, stany lękowe, trudności w nauce, bóle i zawroty głowy, migreny, dysfunkcje stawów skroniowo-żuchwowych, wady zgryzu, skoliozy, szumy uszne i wiele innych.

Osteopatia trzewna

Podobnie jak w przypadku osteopatii czaszkowo-krzyżowej, osteopatia trzewna to ogólne pojęcie dotyczące osteopatycznego podejścia do leczenia pacjentów, których przyczyny dysfunkcji i objawy manifestują się w narządach wewnętrznych i w myśl holistycznego postrzegania pacjenta mają wpływ na całość (organizm i funkcjonowanie pacjenta). Posiadające prawidłową, niezaburzoną ruchomość i ruchliwość (ruchomość własną) narządy same funkcjonują prawidłowo i nie stanowią przyczyny innych zaburzeń. Pozwala to na zaistnienie prawidłowych mechanizmów samoregulacji i samoleczenia w ciele. Manipulacje trzewne to zabiegi manualne (ręczne).

W obrębie osteopatii trzewnej, mogą być wykorzystywane różne techniki autorskie np.: wg koncepcji Barrala, Fineta – Williame’a, które pozwalają na regulację pracy i ruchu narządów, poprzez uwalnianie napięć tkankowych wewnątrz jam ciała pozwalając na lepsze ich ukrwienie, drenowanie, pobudzanie neurowegetatywne. Terapia trzewna przydatna jest zwłaszcza w przypadku wystąpienia zrostów lub blizn pozabiegowych, pourazowych, wynikłych z przebiegu chorób układu trawiennego (np. choroba Leśniowskiego – Crohna, WZJG, SIBO, zespół jelita wrażliwego, celiakia, zaparcia, alergie pokarmowe). Również dysfunkcje ginekologiczne, choroby układu moczowo-płciowego są wskazaniem do zastosowania osteopatii trzewnej.

Koncepcja ROA (Rule of the Artery)

To koncepcja idei osteopatycznej oparta o myśl wspomnianego wcześniej dra Stilla, który twierdził, że dysfunkcja danego narządu ma swój początek w nieprawidłowej funkcji naczyń tętniczych odpowiadających za jego ukrwienie. Osteopaci zgłębiając tę myśl badali układ krwionośny – serce, tętnice, żyły oraz ich funkcje i działanie w odniesieniu do powstawania zaburzeń i chorób u pacjentów. Odkryto, że zmiana mechaniki spiralnego przepływu krwi w światłach naczyń niesie negatywne konsekwencje na poziomie funkcji pracy narządów docelowych.

W koncepcji ROA serce nie jest postrzegane jako mięsień pchający krew do tętnic, pompa. Przez swój spiralny skręt w czasie skurczu nadaje krwi ruch wirowy w tętnicach co generuje powstanie ładunku energii przekazywanego do wszystkich tkanek ciała. Zaburzenie w jakości przepływu krwi pozbawia tkanki tego ładunku. Osteopata korzystając z technik w koncepcji ROA, poprzez najsubtelniejszy z możliwych sposobów palpacji, likwiduje opisane zaburzenia, korzystając z praw i zasad biofizyki (interferencja).

Praca wg ROA może być zastosowana praktycznie u każdego pacjenta w bardzo wielu rozpoznaniach klinicznych

Tekst Wojciech Przybyłowicz (fizjoterapeuta, osteopata)
Artykuł pochodzi z nr 4 MAGAZYN FIZJOMED, wyd. Fundacja FIZJOMED

Artykuł <span style="color: #ebbb2b">Techniki</span> osteopatyczne pochodzi z serwisu Fizjomed Centrum Osteopatii i Fizjoterapii Kraków.

Viewing all 90 articles
Browse latest View live